Nie roń łez- to on nie był szczery, Wyrzuć żal- w świata" Pałac (Ja nie narzekam) - Religijne "Ja nie narzekam, choć wiele tu nie mam Izdebkę małą i więcej nic Ale w wieczności, w Niebieskim Raju Będę mieć pałac, co złotem lśni Tak ja mam pałac Tam poza chmurami W tym jasnym kraju gdzie młodością" MATERIAŁY PRAKTYCZNE Longina Cywińska, Maria Frela BÓG MNIE KOCHA I PRAGNIE, ABYM NIE NARZEKAŁ Cele ogólne: uświadomienie dzieciom znaczenia Pisma św. w życiu każdego chrześcijanina, uświadomienie wpływu, jaki nasze zachowanie wywiera na postawę innych ludzi. Cele operacyjne. Uczeń po lekcji: umie krótko określić postawę starszego brata wobec ojca na podstawie Łk 15,31-32a, rozumie, że inni naśladują nasze zachowania: te dobre i te złe, potrafi powiedzieć, że nasze złe zachowanie smuci Boga, rodziców i nauczycieli. Metody i środki: animacyjna - pacynki, analityczno-obrazkowa, list, rozmowa kierowana, medalion. Przebieg zajęć: modlitwa, teatrzyk, rozmowa kierowana, rozsypanka obrazkowa, list Ew. św. Łukasza 15,31-32a - omówienie, medalion: Jestem chrześcijaninem - nie narzekam, praca indywidualna w zeszycie, modlitwa + piosenka. PRZEBIEG ZAJĘĆ(propozycja) 1. Katecheta: Panie Boże, dziękujemy Tobie za wszystko, co nam dajesz: za zdrowie, rodziców, koleżanki. Pomóż nam być dla nich dobrymi. "Ojcze nasz". 2. Katecheta: Dzisiaj poznacie Paulinkę. Potem powiecie mi, czy chcecie być tacy jak Paulinka. Posłuchajcie: (Nakłada pacynki) Katecheta w roli narratora: Paulinka chodziła już do pierwszej klasy. Gdy rano budziła się, mama przygotowywała jej śniadanie. Mama: Paulinko, pomodliłaś się? Umyłaś się? Paulinka: Ojej, od samego rana... Paulinko to, Paulinko tamto... Katecheta: Dziewczynka burczała pod nosem, mama tego nie słyszała. Paulinka: Już idę się myć, mamusiu! Mama: Proszę, Paulinko, zupka mleczna z kluseczkami! Jedz, bo ostygnie! Paulinka: Dlaczego zupa mleczna? Nie chcę! Mama: Zjedz, zjedz! Nie marudź! Paulinka: Ja wolę ciastka, albo czekoladę! Mama: Na śniadanie? Czy wiesz, ile czasu zajęło mi przygotowanie zupki? Zjedz ją, zrób mi przyjemność. Paulinka: Kiedy ja wolę ciastka!!! Katecheta: Tak długo marudziła, że trzeba było biec do szkoły, żeby się nie spóźnić na lekcje. Zupy oczywiście nie zjadła. Lekcje się skończyły. Katecheta: Skończyły się lekcje. Paulinka: Mamo, czy jest jeszcze zupa mleczna? Mama: Nie ma, zjadłam ją. Przecież ty jej nie chwilę będzie obiad. Paulinka: A co na obiad? Mama: Zupa pomidorowa i kotlet z ziemniakami. Paulinka: Ojej, a ja tak zjadłabym kurczaka! Mama: Nie narzekaj, córeczko! Obiad na pewno będzie ci smakował. Katecheta: Ale Paulinka nie zjadła obiadu, siedziała przy stole i narzekała, że nie ma kurczaka. Czy wiecie, co wydarzyło się w dwie godziny po obiedzie? Posłuchajcie! Paulinka: Mamo! Jestem głodna! Daj mi zupkę pomidorową. Mama: Już nie ma, nie sądziłam, że będziesz chciała ją jeść! Paulinka: Ale ja jestem głodna! Mama: A na co teraz masz ochotę? Paulinka: Oj, mamo, daj mi chleb! Jestem taka głodna! Mama: Zrobię ci kanapkę! Paulinka: Jestem taka głodna, że zjem nawet suchy chleb! 3. Katecheta: Czy chcecie być takimi jak Paulinka? A może któreś z was jest taką Paulinką i ciągle narzeka? Jak myślicie, co czuła mama, która starała się przygotowywać córce smaczne posiłki? Czy była smutna? A może cieszyła się, że ma taką córeczkę? (Katecheta doprowadza do wniosku: gdy narzekamy, zasmucamy Boga i innych. 4. Na tablicy zawieszamy "zakaz narzekania" - wokół niego dzieci przypinają rysunki - symbole powodów dziecięcych narzekań. Każdy rysunek omawiamy, pytamy dzieci: czy będą narzekać, gdy wydarzy się taka sytuacja. 5. Z koperty katecheta wyjmuje tekst Ewangelii wg Łk 15,31-32a. Katecheta: Odczytam wam, co mówi do nas dzisiaj Pan Bóg. (Przybliżamy sytuacje jakich dotyczą te słowa (Syn Marnotrawny), z zaakcentowaniem postawy starszego brata i reakcji ojca na nią). 6. Dzieci stoją w kole. Katecheta wręcza każdemu medalion: "Jestem chrześcijaninem - nie narzekam", mówiąc, że jest to polecenie od Boga. 7. Katecheta rozdaje dzieciom rysunki do pokolorowania - znak zakazu narzekania. 8. Zamiast modlitwy (lub po niej), śpiewamy piosenkę: "Święty, Święty uśmiechnięty". Longina Cywińska - katechetka w Szkole Podstawowej nr 74 w Szczecinie. Maria Frela - Nauczycielka w Zespole Szkół Specjalnych nr 1 w Szczecinie. opr. ab/ab Kod ISBN: 9788328326989. Wszystko zaczyna się w głowie Planuj, działaj, nie marudź! - Opis i dane produktu. Autorka książki w "Pytaniu na śniadanie". Sukces zaczyna się od przepracowania tej książki! Witaj, nazywam się Karolina Cwalina! "Sexy zaczyna się w głowie" oraz "Sukces zaczyna się w głowie" to moje dwa autorskie projekty
Może zamiast marnować czas na myślenie o tym, jak dobrze byłoby coś umieć, lepiej wziąć się w garść i zacząć uczyć? Czasem przychodzi taki dzień, że nie ma w domu nic słodkiego, a chętnie coś by się zjadło. Albo okazuje się, że po południu przychodzą goście, a nie ma nawet pół ciastka do kawy. Co wtedy? Z nieukrywanym podziwem patrzę na swoją Mamę, która w takiej sytuacji wyciąga parę składników, mikser, blachę, zaczyna nagrzewać piekarnik i mieszać ciasto. Zajmuje jej to naprawdę chwilę, a to, co potem wychodzi jest nieziemsko pyszne. Zazdroszczę jej tej umiejętności i za każdym razem, jak mam okazję, to podziwiam. I wiem, że chciałabym też tak umieć, a jeszcze ani razu nie spróbowałam. I tak dzisiaj jedząc babkę doszłam do wniosku, że przecież tak robi się często z nowymi umiejętnościami. Zamiast się uczyć, to marnuje się czas na marudzenie, że się nie potrafi albo gdybanie – jak byłoby super, gdybym coś potrafił. Wymówek w podobnych sytuacjach jest mnóstwo: Nie umiem. Wymówka bezsensowna, ale często pojawiająca się. Nie robię, bo nie umiem i już. Tak jakby ludzie zapomnieli, że jest coś takiego jak nauka. Nie umiem zrobić dobrze/szybko/ładnie… To ćwicz. Praktyka czyni mistrza. Nie mam czasu na naukę. Zapytaj się: czy więcej czasu zajmie mi zastanawianie się nad tym, jak dobrze byłoby coś umieć, czy nauczenie się tego w końcu? Poświęcenie godziny czasem na uporządkowanie pewnych kwestii czy nauczenie się czegoś nowego pozwala w dłuższej perspektywie zaoszczędzić czas i ograniczyć sobie stres. Ale ja naprawdę nie mam czasu, bo to musi być już. Nie masz czasu teraz? Ok, może tak być. Zaplanuj naukę czy porządkowanie na jakiś wolny dzień. I tak – będzie początkowo długo i nieidealnie. I pewnie będzie trochę trudno, ale… Nie narzekaj, że masz pod górę, skoro zmierzasz na szczyt. Ja będę piec babki. A Ty, czego nowego się nauczysz? Trzymam kciuki! Kasia
Read Narzekać każdy może. Trochę lepiej lub trochę gorzej. from the story NIEWIADOMA by glamorous_em (Glam) with 124 reads. „Uroczyście przysięgam, że knuję co
dodane 2017-07-15 18:22 Zainspirowana felietonem też dodam moje "trzy grosze" do tematu. Narzekanie jest już chyba naszą wadą narodową, skoro mówi się o nas, że "narzeka jak Polak". Dlaczego narzekamy? Przede wszystkim chyba dlatego, że nie potrafimy docenić tego, co mamy, nasze oczekiwania są dużo większe, wydaje się nam, że wszystko się nam należy, ciągle też porównujemy się z innymi, zazdrościmy im. Pewnie, że są sytuacje, kiedy narzekanie jest usprawiedliwione, gdy ktoś zmaga się z problemami naprawdę dużymi np. utrata kogoś najbliższego, brak pracy, przemoc w rodzinie, choroba. Wtedy, gdy człowiek podzieli się tym z kimś zaufanym, to robi się trochę lżej na duszy. Ale też trzeba uważać, żeby nie przesadzić z tym narzekaniem, bo zamiast współczucia i chęci pomocy, można uzyskać wręcz odwrotny skutek. Każdego z nas dotykają różne trudne sytuacje w życiu, najlepiej powierzać je Bogu, a On już znajdzie jakieś skuteczne lekarstwo. Zachwyciła mnie modlitwa św. siostry Faustyny na rozpoczęcie Nowego Roku (DZ 1449) " Już z góry dziękuję Ci, o Panie za wszystko, co mi ześle Twoja dobroć. Dziękuję Ci za kielich cierpień, z którego codziennie pić będę. Nie zmniejszaj jego goryczy, o Panie, ale wzmocnij usta moje, abym pijąc gorycz umiała być uśmiechnięta z miłości ku Tobie, Mistrzu mój. Dziękuję Ci za wszystkie pociechy i łaski, których wyliczyć nie jestem zdolna, które spływają codziennie na mnie jak rosa poranna cichutko, niepostrzeżenie, że ich żadne oko stworzeń Ciekawych nie dostrzega - o których wiesz tylko Ty i ja Panie. Za wszystko już dziś dzięki Ci składam, bo może w chwili, w której podasz mi kielich, serce moje na dziękczynienie nie będzie zdolne"
Serwis TVN 24 podaje, że publikacja radzi, aby „Starać się dużo rozmawiać, ale uważając, żeby nie zanudzić gości”. Gazeta Krakowska przywołuje następujące cytaty z publikacji: "Nie narzekaj. Goście zobaczą piękny kraj, przyjaznych ludzi, pełne kościoły i żywą wiarę. A problemy są w każdym kraju.
Więcej wierszy na temat: Życie Czemu narzekasz człeku małej wiary? Boisz się, że zabierze ci los co dał? I z myślami toczysz dziś swary, o zbyt ciężkie życie i zbyt lekki trzos. I zgodzić się nie chcesz na puste serce, lecz czym je zapełniasz? Goryczą. Dostałeś coś - rozum, oczy, dwie ręce, a w szablon zamieniasz swe życie. Lamentem się nie da przywołać szczęścia. Może być obok, lecz cię minie. Jak chcesz zauważyć jego nadejście, gdy bystrość twych oczu łzą płynie? Zapytasz - na co się zdają cierpienia? - Dostrzeżesz dobra słoneczną twarz. Chcesz, by spełniły się twoje marzenia? Najpierw podziękuj, za to co masz. Dodano: 2007-10-24 00:06:13 Ten wiersz przeczytano 1418 razy Oddanych głosów: 24 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej » Slogan Nevady brzmi "Wszystko kiedyś odchodzi, ale. Nevadas Slogan: "Alles geht, aber jammere nicht, wenn es weggeht." - osoba o dobrych manierach nie krytykuje innych i nie narzeka na okoliczności. Jemand mit guten Manieren über dem Kritisieren anderer und dem Klagen über Umstände. nicht drüber nach. Kraków ok. 1982. Nowa Huta. Piotr Ożański, przodownik pracy, członek Związku Młodzieży Polskiej i PZPR, murarz, budowniczy Nowej Huty. Sportretowany przez Andrzeja Wajdę w filmie pt. Człowiek z marmuru, jako Mateusz Birkut. Fot. PAP/Stanisław Gawliński „Cała Huta mi powiedziała tak: Pietrek, ty jesteś ten Birkut (…), bo tobie podano gorącą cegłę. Ale to i ja, i nie ja. Bo Birkut potem ubrał się w gang i jeździł po akademiach, w urzędniki poszedł (…) ja robotnik jak byłem, tak jestem” – mówił po latach. 95 lat temu urodził się Piotr Ożański, sezonowy bohater ludowego państwa, pierwowzór Człowieka z Marmuru. Miał być modelowym przykładem socjalistycznego bohatera. Na ścianach wisiały jego ogromne portrety, prasa zamieszczała jego zdjęcia przy pracy, ściskał się z samym Bolesławem Bierutem, występował też na wielkich wiecach. Ale wielka kariera murarza-rekordzisty trwała bardzo krótko. Nie poradził sobie z popularnością i alkoholem. Nowe czasy, nowi bohaterowie Idea przodownika pracy pochodziła oczywiście z ZSRS. Jej symbolem stał się górnik Aleksiej Stachanow, który w nocy z 30 na 31 sierpnia 1935 r. w kopalni w Doniecku wydobył aż 102 tony węgla, wyrabiając 1400 proc. dziennej normy. Jego wyczyn stał się tak sławny, że odtąd przodowników pracy w całym państwie sowieckim zaczęto nazywać „stachanowcami”. Do Polski idea dotarła wraz z nowym komunistycznym porządkiem. Początek współzawodnictwu dał Wincenty Pstrowski, górnik kopalni „Jadwiga”. „W lutym br. wykonałem normę 240%, wyrąbując 72,5 m chodnika. W kwietniu wykonałem normę 293%, wyrąbując 85 m chodnika. W maju dałem 270%, wyrąbując 78 m chodnika” – napisał w liście do innych górników. Rzucając hasło: „Kto da więcej niż ja?” otworzył w Polsce „wyścig pracy”. Rywalizacja i bicie rekordów szybko rozszerzyło się na inne branże, włókiennictwo, hutnictwo czy budownictwo. Areną największych budowlanych wyczynów stała się początkowo Warszawa. Ich inicjatorem był Michał Krajewski, który doświadczenie zdobywał na budowach w Moskwie. To on pierwszy przy budowie Mariensztatu, wprowadził słynne trójki murarskie. I rozpoczął się prawdziwy wyścig. Rekord z ośmiogodzinnej zmiany wzrósł szybko z 6,5 tys. do ponad 15 tys. cegieł. Rekordy bili też inni pracownicy budowlanki. Elektrycy pracujący przy budowie Ministerstwa Sprawiedliwości „włożyli 259 włączników, kontaktów i przycisków schodowych, 6 włączników hotelowych, 35 przełączników dzwonkowych obsadzonych w futrynach i 36 dzwonków” – w sumie wykonali 1690 proc. normy. W 1949 r. został nawet wydany memoriał zawierający 10 przykazań przodownika pracy. Miał on być wyróżnionym przez państwo obywatelem i „pamiętać o swoim wyjątkowym położeniu wśród współtowarzyszy pracy”. Do tego musiał być „przodującym elementem swego zakładu pracy we wszystkich jego objawach życia, poczynając od zawodowego poprzez społeczne do politycznego”, podejmować inicjatywę, mieć nieugiętą wolę „w walce z trudnościami i przeciwnikami” , dzielić się doświadczeniem, przeciwdziałać wszystkiemu, co hamuje rozwój społeczny i gospodarczy, podnosić swój poziom moralny i ideologiczny, rozszerzać swoje horyzonty, by stać się siłą kierowniczą i rozpalać zapał do pracy innych robotników. Nowa Huta potrzebuje herosa Przodowników pracy nie mogło oczywiście także zabraknąć we flagowym przedsięwzięciu „sześciolatki”. Nowa Huta miała stać się modelowym socjalistycznym zakładem i miastem. Przybyli na miejsce pracy junacy, bardzo szybko zaczęli wyścig „przodowników pracy”. Sztandarowy projekt wymagał jednak nie tylko przekraczania norm, ale też pojawienia się bohatera. I wtedy na scenie pojawił się Piotr Ożański. Nie było to pojawienie spontaniczne. Większość przyszłych rekordzistów – od sowieckiego Stachana – była wcześniej dokładnie sprawdzana. Bohater musiał pasować do nowych czasów. „Potrzebny był ktoś, kto stanowiłby ostrogę dla młodych, coś, co by ich zagrzewało. Stworzyliśmy Ożańskiego. (...) W pierwszym okresie (bicie rekordów) spełniało jednak nieocenioną funkcję wychowawczą” – tłumaczył Stanisław Słysz, dowódca Ożańskiego z 51. Brygady Związku Młodzieży Polskiej. Ożański spełniał wszystkie kryteria. Pochodził z wielodzietnej rodziny – jak podkreślała prasa – „malorolnego, trzymorgowego chłopa” spod Jarosławia. Sam Ożański przez trzy lata służył w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Bieszczadach. Do Nowej Huty przyjechał – w zależności od źródeł – w 1949 lub 1950 r. Prace rozpoczął przy wykopach ziemnych. Ale na łopacie pracował krótko. Już po kilku dniach „przesunięto go z wykopów na murarkę. Nowy fach opanował tak dobrze, że wkrótce został nie tylko samodzielnym murarzem, ale nawet przodownikiem murarskim (wykonującym stale po 200% normy)” – pisał w wydanej w 1955 r. „Kronice Nowej Huty” Henryk Gołaszewski. Wkrótce awansował na brygadzistę, który miał pod sobą ponad 20 pracowników. Miał więc dobre pochodzenie, charakter do pracy oraz wygląd. Jak pisze w „Dziejach Krakowa” Andrzej Chwalba, Ożański był „jakby wyjęty ze stereotypowego obrazu ludowego bohatera – budowniczego Nowej Huty (…) niski, krępy, silny, z wystającymi kośćmi policzkowymi, o kwadratowej twarzy”. Chwile chwały, lata niesławy Oficjalnie na pomysł bicia murarskiego rekordu wpadł sam. „Od dawna już myślałem o ustanowieniu nowego wyczynu – mówił w wypowiedzi dla pisma „Budujemy Socjalizm” – Dążenia moje stały się realne z chwilą, kiedy dowiedziałem się, że przy zabetonowanym już bloku nr 2 miasta Nowej Huty można by przystąpić do ustanowienia nowego wyczynu”. Zgodę na bicie rekordu otrzymał na trzy dni przed rozpoczęciem pracy. Rekord miał zostać pobity dla uczczenia 6. rocznicy Manifestu Lipcowego. Celem szóstki murarskiej było ułożenie 24 tys. cegieł w ciągu 8 godzin. Wcześniej oczywiście dokładnie podzielono obowiązki i przygotowano wyselekcjonowany materiał. Tak była zresztą przygotowana każda próba bicia rekordów. „To nie była murarska robota, to był sport – opowiadał po latach Ożański – mój plac budowy szykowali przez dwa tygodnie. Inżynierowie, technicy, codziennie zajeżdżał dyrektor i się przyglądał, wszystko było wyrównane, wyprzątnięte, a najważniejsze, że miałem specjalnie dobrany materiał, cegłę nie z rozbiórki i niepopękaną. Jak robiłem na co dzień, to musiałem latać do magazyniera, do kierownika, to się zacięło, tego nie dowieźli i tak schodziło pół dniówki. Ja pobiłem ten rekord, ale oni mi w tym pomogli”. Ożański i koledzy spisują się na medal. Nie tylko biją rekord brygady z Warszawy, ale nawet – mimo awarii betoniarki – znacznie przekraczają plan układając 34 728 cegieł, co daje 525 proc. normy. „Wszyscy koledzy pracowali bardzo dobrze. Nikt nie pozostawał w tyle. Wszyscy szli równomiernie naprzód” – chwali kolegów w gazecie Ożański. Staje się bohaterem. Zostaje udekorowany Sztandarem Pracy II Klasy. Dwa miesiące później staje do kolejnej próby. Tym razem dla uczczenia 33. rocznicy rewolucji październikowej. Tym razem dwunastu murarzy ma w osiem godzin położyć ok. 50 tys. cegieł. „O godz. 8 rano, w upalnym słońcu, zespół rozpoczął prace, której przebieg był żywo obserwowany i krytykowany. (...) Ku podziwowi kolegów brygada Ożańskiego rozwinęła tak wielkie tempo, że mury rosły wprost w oczach” – opisywał Gołaszewski. Każdy kto oglądał „Człowieka z Marmuru” pamięta tę scenę. „Nikt też nie zauważył, że jakaś zbrodnicza ręka podłożyła brygadziście rozpaloną cegłę. Nietrudno to przyszło, bo obok paliło się ognisko, przy którym robotnicy podgrzewali lepik do izolacji” – donosi „Kronika”. Według różnych wersji Ożański, w ostatniej chwili cofnął rękę lub też chwycił cegłę i się poparzył. „Wuj nie cofnął ręki” – twierdzi Aleksander Szczygło, syn murarza uczestniczącego w wydarzeniu i siostry Ożańskiego. „Opowieść o spisku przeciwko rodzinnej brygadzie przodowników pracy stała się (…) legendą opowiadaną przy okazji kolejnych imienin, chrztów czy ślubów”. Nigdy nie ustalono, kto podrzucił cegłę. Mimo wypadku, jak informuje „Kronika”, rekord został pobity, ba „wyśrubowany na niebotyczny poziom”. Ułożonych zostało 66 tys. cegieł, a informacja o nowym rekordziście „poszła w Polskę”. Ożański stał się bohaterem niemal z dnia na dzień. Wszedł do Zarządu Powiatowego ZMP, został delegatem na Kongres Obrońców Pokoju w Warszawie. „Trybuna Ludu” opublikowała zdjęcie, jak ściska się z Bolesławem Bierutem. Otrzymał Srebrny Krzyż Zasługi. Sława wdarła się też w jego prywatne życie. Gdy Ożański postanowił wziąć ślub przed drzwiami ustawiła się ekipa telewizyjna. Informacja o ożenku przodownika poszła w świat, choć ślub się nie odbył. Urzędnik stanu cywilnego nie zgodził się na jego udzielenie, bo Stanisława Ostasz, była za młoda – miała zaledwie 15 lat. Rzeczywisty ślub odbył się dopiero rok później. Upadek jest równie szybki jak wejście na szczyt. Ożański ustanawia jeszcze jeden rekord dla uczczenia Zlotu Młodych Bojowników o Pokój w Berlinie i nagle znika z gazet i telewizji. Przyczyn pewnie jest kilka … jedną łatwo zidentyfikować. „Jedynie Ożański swoim zachowaniem się (pije wódkę) nie daje pełnej satysfakcji” – można przeczytać w aktach związkowych z tego okresu. Bez wątpienia alkohol był jednym z głównych powodów upadku. Miał z nim problemy już w czasie służby wojskowej, w Nowej Hucie ponoć przepił kupione na raty i niespłacone meble. Ponoć pijany przemawiał na Kongresie Obrońców Pokoju i spotykał się z zagranicznymi delegacjami. „Wszędzie wzywał do bicia rekordów (…) do wzmożenia tempa budownictwa Nowej Huty (…). W końcu bohater tego wszystkiego nie udźwignął. Źle się czuł w nowej, sztucznej rzeczywistości. Rozpił się i przestał być partii potrzebny” – pisał Chwalba. Ożański został wyrzucony z PZPR i w końcu zwolniony z pracy. Przeniósł się w olsztyńskie, gdzie został przewodniczącym spółdzielni produkcyjnej, ale i tu nie utrzymał się długo. Do Nowej Huty wrócił na przełomie 1956/7 r. , już nie jako murarz, a hutnik. Został w niej do końca życia. Umarł 14 czerwca 1988 r. Pozostał ślad Choć postać przodownika pracy miała inspirować robotników, to akurat Ożański zainspirował też twórców. Pojawiał się nie tylko w Kronice Filmowej czy gazetach, ale też na obrazie „Nowa Huta” Erwina Czerwenki. Pisał o nim poeta Julian Przyboś w wierszu o proroczym tytule: „Odchodząc w niepamięć”. „Murarz Ożanski mówił do pisarza/czego to Pan, co opisze/owija w gazetę/ czego nie ma o tej cegle, co mi podrzucił/rozpaloną, abym łapy sparzył”. Pod koniec lat 70. historię Ożańskiego przypomniał Andrzej Wajda. I choć życiorysy prawdziwego i filmowego przodownika Mateusza Birkuta mocno się różnią, to dzięki filmowi Ożański jest obecnie najbardziej znanym polskim przodownikiem pracy. Tyle że znany jest nie pod swoim nazwiskiem, a pseudonimem: Człowiek z marmuru. Łukasz Starowieyski Źródło: MHP
już nie marudź człowieku, nie narzekaj; przyspiewki goralskie'dawne; nuty na keyboard czerwonych korali sznur; nutki filutki podkład muzyczny; kiedyś o jezu chodził po swiecie; Opowiadala mi pewna kometa; SORRY - POLISH VERSION by Olivia Fok; Taco Hemingway x Quebonafide x Pezet - Chcemy To chce tylko moich ludzi; więcej
rfiEym.
  • 7dajjaioml.pages.dev/27
  • 7dajjaioml.pages.dev/212
  • 7dajjaioml.pages.dev/208
  • 7dajjaioml.pages.dev/380
  • 7dajjaioml.pages.dev/246
  • 7dajjaioml.pages.dev/197
  • 7dajjaioml.pages.dev/145
  • 7dajjaioml.pages.dev/60
  • 7dajjaioml.pages.dev/200
  • już nie marudź człowieku nie narzekaj